bo na zdjęciu to Jul.
bo wczoraj był dzień happy spontan.
z Jul. :)
bo najpierw z ślv do górek szczukowskich.
taki spacer ^^
a później łapiemy busa.
a później do mc donald's.
a później do babci Jul.
a później 'Mariola, biegniemy'
no to biegniemy...
nie to zebym nie wiedziała gdzie, po co i w ogóle, ale biegniemy.
xD
Jul. wsiada do autobusu, to ja za nią...
J: 'co to za autobus?'
M: 'nie wiem, 4 chyba'
J: 'przepraszam co to za autobus?'
Pan: '4'
M: 'to po co my biegłyśmy?'
J: '4? bo jedziemy do tesco'
i tak oto pojechałyśmy do tesco.
i nastała ciemność.
bo 'ciemno już, zgasły wszystkie światła'
i ludzie panika, bo w galerii echo ciemno!
ochroniarze od razu pod barierki żeby nikt nic nie wyniósł (bo my akurat w douglas byłyśmy)
i po jakiś 40 sekundach włączyli światła awaryjne i się skończyła zabawa xD
a później 'jedziemy pierwszym autobusem który podjedzie'
w autobusie:
J: 'gdzie wysiadamy?'
M: 'na następnym'
J: 'nie. rzućmy monetą'
Julia rzuca, moneta turla się aż pod drzwi autobusu, orzeł.
J: 'no to na następnym'
później:
(nie żebyśmy były na skrzyżowaniu z Sandomierską czy coś xD)
J: 'przepraszam, gdzie jest Cedzyna?'
Pani: 'no tam dziewczynki, w tamtą stronę'
J: 'a bo ja słyszałam, że tam lotnisko jest'
Pani: 'nie, lotnisko dopiero w Masłowie'
J: 'a tam tak normalnie samoloty latają, z ludźmi?'
Pani: 'nie no tak to nie'
[podjeżdża autobus]
J: 'to jedzie na dworzec?'
Pani: 'tak, ja też tam jadę'
w autobusie:
M: 'o co teraz pytamy?'
J: 'może Którędy na Giewont?'
M: 'dobra'
J: 'yyy, ta babka od Cedzyny stoi za nami'
M: 'no nic, przypał' xD
wysiadamy.
J: [głośno] 'ejj, zapytajmy 'what time is it?'
i idzie w kierunku babki która niewątpliwie to słyszała xD
to ją odciągnęłam, weszłyśmy na dworzec i zaczęłyśmy udawać turystki z Anglii xD
a później na peron obserwować jak pociąg odjeżdża.
a później po Bartosza na ślv.
a później znów do mc donald's.
a później Jul. do domu.
a my znów na ślv.
[po drodze:
B: 'patrz jaka krótka rejestracja'
M: 'łoo, ul! może tam są pszczoły?'
B: 'ta rejestracja jest czarno-żółta'
M: 'łoo!'
B: 'zrób jej zdjęcie'
i tu nastąpiła chwila w której Bartosz zaczął naśmiewać się, że nie mam aparatu w telefonie, po czym zorientował się [niewątpliwie po dłuższej chwili] że mam ze sobą nikusia xD
M: 'mogły by być cyferki jeszcze jakieś takie kojarzące się, a nie jakieś 229'
B: 'hmm... 2 luty!'
i tak oto pokochałam tę tablicę xD]
i gdzie nie chcieliśmy usiąść tam już ktoś siedział.
ale znaleźliśmy ławeczkę.
i się rozmawiało...
i łoo ^^
a później Bartosz mnie odprowadził do domu jak zwykle i staliśmy na zakolu...
no i gadamy.
a on 'a znasz tę sztuczkę ze schodzeniem ze schodów?'
a ja że znam.
a on 'a tą z grabarzem?'
nie.
a on pokazał i się zaczęliśmy śmiać.
bo on się tak ze mnie zbijał, że ja mu mówiłam że jest wredny, a mimo to, to co pokazywał mnie śmieszyło xD
i tyle chciałam napisać, bo na fbl. są za krótkie notki jak dla mnie.
;*;*;*